Happy

Happy

Jak można patrzeć na własnego psa przez tyle czasu i być obojętnym na taki widok? Jak można widzieć tak smutne oczy i nic nie zrobić? Nigdy nam się to nie zmieści w głowach.

Sunia w typie amstaffki żyła przez lata w beznadziejnej budzie bez żadnej wyściółki, miała może kawałek szmaty, ale z pewnością nie chroniła ona przed mrozem czy otarciami. Psy w typie takich ras mają sierść bez podszerstka, nie miało jej co grzać. Właścicielka podobno leczyła kiedyś psa, ale czym i na co? Tego już nie potrafiła powiedzieć. Najgorsze jest to, że nie wiedzieliśmy, co amstaffka ma na skórze, czy jest zaraźliwe i jak bardzo… Wiedzieliśmy, że może być niemały problem z umieszczeniem jej w jakimś bezpiecznym miejscu, gdzie mogłaby być leczona, ale z pomocą przyszło Stowarzyszenie Podaj Łapę Bullom. Stanęli na głowie, żeby przyjąć do siebie sunię.

Psina otrzymała na imię Happy, bo chociaż zupełnie nie było po niej widać szczęścia, a w oczach był tylko ból i cierpienie, to chcieliśmy zakląć rzeczywistość. Wspominaliśmy, że nie wiedzieliśmy, co suczka ma na skórze, czy to jest świerzb, czy grzybica, nużyca, a może popchelne zapalenie skóry? Wiecie, że okazało się, że ma wszystkiego po trochę…? Do tego malasezja w uszach (rodzaj grzyba), odleżyny, odparzenia, guzki (w tym na powiece) i „kilka” innych rzeczy by się znalazło. Taki stan skóry był spowodowany też właśnie tym, że Happy ocierała się o deski…

Podaj Łape Bullom walczy o zdrowie Happy – kąpiele, usuwanie guzków z powieki czy skóry, smarowanie, zapewne dostaje też leki czy preparaty wzmacniające… Wspieramy to leczenie finansowo; bardzo jesteśmy wdzięczni Stowarzyszeniu za pomoc. Wierzymy, że Happy pewnego dnia faktycznie będzie szczęśliwa.